Subiektywny przewodnik po Krecie
Dzień 6
Różowy piasek i piramidy z błota
Trasa: Kolimbari, Hrisoskalitissos, Elafonisi, Topolia, Potamida, Kolimbari
Ημέρα 6
130kmDzień 6
Hrisoskalitissos, Elafonisi, Topolia, Potamida
Elafonisi jest jedną z najpiękniejszych plaż na Krecie i jest sztandarową atrakcją turystyczną dla osób przebywających w zachodniej i środkowej części wyspy. Plaża ta znajduje się na skrajnym południowo-zachodnim narożniku Krety. Aby do niej dojechać można wybrać jedną z dwóch dróg: pierwsza prowadzi zachodnim wybrzeżem wyspy, druga zaś przez wąwóz Topolia i miejscowość Elos. Wybierając dojazd wybrzeżem najpierw należy dojechać aż do końca New National Road, przejechać przez miejscowość Kissamos i dalej kierować się według drogowskazów kierujących na Elafonisi.
Kręta droga na pustym baku
Ponieważ przeczytaliśmy, że te trasy są atrakcyjne i malownicze, chcieliśmy zobaczyć obydwie. W związku z tym w jedną stronę pojechaliśmy wybrzeżem, natomiast wróciliśmy przez wąwóz Topolia. Od razu mamy tu istotną uwagę dla wszystkich, którzy planują jechać wybrzeżem. Jeśli macie mało paliwa w baku to koniecznie zatankujcie samochód najpóźniej na jednej ze stacji w okolicach Kissamos, ponieważ dalej na tej trasie nie będzie okazji, aby to zrobić. Nie warto patrzeć na dość wysoką cenę paliw w tym rejonie. My liczyliśmy, że znajdziemy tańszą stacje za Kissamos, lecz każda kolejna była coraz droższa, a my jechaliśmy dalej. A dalej już stacji nie było.
Z coraz większym stressem obserwowaliśmy szybko opadającą wkazówkę poziomu paliwa. Odległość 50 kilometrów dzieląca Kissamos i Elafonisi wydawała się być spokojnie w naszym zasięgu, ale na drodze pełnej zakrętów i wzniesień Atos zaczął pożerać paliwo w niewiarygodnym tempie. Już po kilku kilometrach zapaliła się sygnalizacja rezerwy. Każda z kolejnych małych wiosek, do jakich dojeżdżaliśmy budziła w nas nadzieję, że znajdziemy w niej stację benzynową ... niestety nic z tego. Po kilkudziesięciu kolejnych kilometrach oczyma wyobraźni widzieliśmy siebie pchających samochód lub błagających nieliczne mijane samochody o zatrzymanie się i użyczenie odrobiny paliwa. W pewnym momencie dodatkowo zgubiliśmy jeszczę drogę, skręcając na skrzyżowaniu w złym kierunku. Ta "diabelska wyspa" kolejny raz spłatała nam psikusa wyprowadzając nas w pole. Tym razem jednak psikus okazał się dla nas zbawienny, ponieważ szukając miejsca do zawrócenia w oddali wypatrzyliśmy stację benzynową w Elos. Było to dla nas jak manna z nieba ... a raczej paliwo.
Hrisoskalitissos - grzesznik złota nie zobaczy
Kościół Najświętszej Marii Panny ze Złotym Stopniem jest najdalej wysuniętą na zachód tego typu budowlą sakralną oddaloną 9 kilometrów od Elafonisi. Nie sposób jest przeoczyć zjazdu prowadzącego do klasztoru, gdyż jest on dobrze oznakowany. Podstawowym atutem Hrisoskalitissos, dla którego warto go zobaczyć jest piękne położenie na szczycie skały wznoszącej się stromo nad morskim brzegiem. Z klaszorem związane są dwie ciekawe legendy. Jedna z nich mówi o tym, że przed turecką grabieżą opuszczony klasztor ochroniły pszczoły zamieszkujące jego mury. Osomańscy żołnierze byli przez nie tak dotkliwie atakowani, że zrezygnowali z wejścia na teren Hrisoskalitissos.
Druga bardziej znana legenda nawiązuje bezpośrednio do jego nazwy. Wedle tego podania jeden z 90 stopni prowadzących do klasztoru wykonany jest ze złota, lecz może go zobaczyć tylko ten kto jest bez grzechu. W naszym przypadku legenda się sprawdziła ... jako grzesznicy nic nie zobaczyliśmy, choć mocno się przyglądaliśmy.
Przed klasztorem znajduje się niewielki parking, na którym niestety większość miejsca zajmują autokary przywożące turystów. Wstęp na teren Hrisoskalitissos kosztuje 2€. Jak zwykle w przypadku obiektów sakralnych na Krecie przy wejściu obowiązuje odwiedzających stosowny strój, jednakże zapobiegliwi mnisi przygotowali dla zapominalskich turystów wiekie chusty pozwalające uzupełnić zbyt skąpe odzienie.
Nie takie znowu różowe Elafonisi
Po dojechaniu na miejsce przywitała nas typowo grecka prowizorka, czyli megawielki parking z zerową infrastrukturą. Drogi przejazdowe i miejsca parkingowe wyznaczali sami kierowcy. Szczególnym powodzeniem cieszyły się lokalizacje w cieniu karłowatych drzew porastających to miejsce. Jadąc na najsłynniejszą plażę Krety spodziewaliśmy się porządnie zorganizowanego parkingu niczym te przy centrach handlowych. Nic bardziej mylnego... króluje tu raczej wolna amerykanka i czysta improwizacja.
Elafonisi najczęściej kojarzy się z różowym piaskiem oraz płycizną pozwalającą na piesze przejście z lądu na wyspę Elafonisi bez zanurzania się głębiej niż do pasa. Brzmi sielankowo, jednak niech Was te widoki nie zwiodą. Wiatr zwany livas wiejący znad Sahary potrafi wniecać jedne z najwyższych fal na Morzu Śródziemnym o czym przekonał się liniowiec Austrian Lloyd, który zatonął tu w 1907 roku, a jego ofiary spoczywają na wyspie. Inną tragiczną historią związaną z tym miejscem jest rzeź 850 kobiet i 40 mężczyzn dokonana przez wojska egipskie w 1824 roku pod wodzą Paszy Ibrahima.
W szczycie sezonu jest to bardzo popularne miejsce odpoczynku turystów. Plażuje tu i pływa w wodzie mnóstwo osób, a płycizna oddzielająca brzeg Krety i wyspę Elafonisi przeistacza się w wielki brodzik dla dzieci. Przymykając oko na ten zgiełk i gwar trzeba przyznać, że jest to piękne miejsce, które na pewno warto odwiedzić. Rozczarowała nas niestety bardzo mała ilość różowego piasku, tym bardziej, że całkiem sporo widzieliśmy go kilka dni wcześniej w Falsarnie.
Na plaży można wynająć leżaki, choć jest z tym pewien problem, bo w zwiazku z dużą ilością ludzi o swobodzie wyboru miejsca mogą myśleć tylko ci, którzy przyjadą tu odpowiednio wcześnie. Koszt wynajęcia pary leżaków z parasolem i ministolikiem to około 7€. Plażowe toalety także są płatne. Jedna wizyta to 1€, choć trzeba przyznać, że toalety są czyste i jest do nich doprowadzona bieżąca woda.
Wąwóz Topolia
Tak jak pisaliśmy wcześniej powrotną drogę pokonaliśmy przez wąwóz Topolia. Sama droga przed wąwozem nie jest wwybitnie ciekawa ani nie stanowi jakiejś większej atrakcji, no chyba że trafi się autokar jadący przed wami co pozwoli podziwiać niesamowity kunszt prowadzenia takich pojazdów przez zawodowych kierowców. Droga jest wąska i miejscami dosyć kręta, wymaga sporych umiejętności od osoby prowadzącej tak duży pojazd. Kierowcy autokarów bezwzglednie egzekwują swoje niepisane prawo do pierwszeństwa przejazdu. Kilkakrotnie byliśmy świadkami gdy autokar na wąskich odcinkach trasy wręcz spychał samochody jadące z naprzeciwka do miejsca, w którym dorga była na tyle szeroka, że pojazdy mogły się wyminąć.
Prawdziwą atrakcją tej trasy jest jednak odcinek drogi wiodący przez wąwóz Topolia. W miejscu tym droga wiedzie wąskim skalnym tarasem, którego zachodni skraj stanowi stroma, pionowa ściana wznosząca się w niektórych miejscach 300 metrów w górę, zaś drugą krawędzią jest przepaść oddzielona od drogi jedynie niewielkim murkiem. Jest to uczta dla oczu pasażera, jednak kierowca w szczególności ten niedoświadczony powienien na tym odcinku trasy zachować szczególną ostrożność. W końcowym etapie wąwozu znajduje się wąski tunel o szerokości niewiele większej od szerokości autokaru. Z tego powodu ruch jest sterowany sygnalizacją świetlną, która wymusza wahadłowy przejazd samochodów. Na nas ten odcinek drogi zrobił spore wrażenie. Widząc zbliżający się do tunelu autokar mieliśmy duże wątpliwości, czy aby jego kierowca wie co robi. Dopiero jak autokar wjeżdżał do tunelu widać było że jest on "szyty na miarę".
Ziemne piramidy w Potamida
Potamida to atrakcja zupełnie ignorowana przez wszelkie przewodniki turystyczne, o wycieczkach fakultatywnych nie wspominając. Kolejny raz nieocenione zasługi przy planowaniu naszego pobytu w 2009 roku miał Internet i relacje innych osób zamieszczone na stronach w sieci. Obok głównej drogi prowadzącej do Elafonisi znajduje się wieś Potamida, w której można zobaczyć geologiczny fenomen - piramidy ziemne nazywane czasem grecką Kapadocją.
Z relacji, jakie przeczytaliśy w Internecie wiemy, że na wiosnę w okresie największej erozji wodnej piramidy te to pokryte błotem stożki. Latem jednak błoto zasycha i dzięki temu bez większych problemów można powspinać się na te ciekawe twory natury. Naszym zdaniem warto zboczyć z trasy i zobaczyć je z bliska, ponieważ są naprawdę niesamowite.